Rozwój duchowy – podstawy. 10 punktów

Nic nie zastąpi nauki, studiowania i analizy samemu – tylko samemu można siebie naprawdę rozwijać. Materiałów jest dużo. Bardzo, bardzo dużo. Bez względu, czy poszukujemy odpowiedzi dot. przyszłości, własnego duchowego rozwoju, polityki i sytuacji na świecie, natury i struktury rzeczywistości, czy też użytecznych umiejętności tam, gdzie większość nie zagląda – nikt nie wykona pracy za nas.

Z tego powodu – krótka lista paru źródeł, kierunków bądź osobistych uwag, które w szczególności obecnie są naprawdę ważne.

Na stronie pojawią się jeszcze pewne podsumowania dotyczące niektórych zagadnień i problemów wspomnianych poniżej, ale tymczasem – dla każdego, kto ma czas i chęci – może coś z poniższego okaże się pomocne.

Ponieważ zdaję sobie sprawę, że wiele osób trafiających na tą stronę może nie mieć pojęcia o pewnych podstawach, obawiam się, że (tu muszę przeprosić na moment obeznanych czytelników) powinienem podać tu parę podstaw (może komuś pomogą):

  • Tzw. Chrześcijaństwo Biblijne, w szczególności oparte głównie bądź wyłącznie na samodzielnym studiowaniu Pism, jest drogą, co do której mogę powiedzieć, że przynosi owoce; łączy się np. z uznaniem, że każdy (Chrześcijanin Biblijny) jest kapłanem (brak ludzkich pośredników pomiędzy Absolutem). Tak więc: jeżeli nie interesuje Cię duchowość, ale chciałbyś poprawić swoją stan duchowy, jednocześnie przepadając za uproszczeniem, które Ci podyktuje, co jest białe, a co czarne, proszę bardzo. Co do innych religii trudno mi mówić – twory takie jak katolicyzm, żaden rozumny człowiek nie powinien w ogóle rozważać; tak czy inaczej, na takiej ścieżce rozwoju niebezpieczeństwem jest zwiedzenie związane z białą energią (w przyszłości artykuł). Więcej, inaczej i ogólniej o ścieżkach duchowego rozwoju.

A co do dalszego / realnego (bardziej dynamicznego) rozwoju:

  1. Podstawą jest Kabała. Kabała to ogrom wiedzy i tzw. metawiedzy. Ludzie, uczcie się konkretnych rzeczy, a nie bazujcie na głupich filmikach z youtuba czy wypocinach ludzi, którzy nie mają pojęcia.
  2. Narzędzia nie są dobre lub złe. Mogą być niebezpieczne w użyciu, wymagając zachowania pewnych procedur bezpieczeństwa, ale są co najmniej moralnie obojętne – gdyż jako środki pomocnicze do wykonywania określonych zadań są raczej pozytywne. Tym bardziej wiedza – może być trudna w zrozumieniu, może (i powinna!) zmieniać spojrzenie tak na rzeczywistość, jak i na siebie, może być trudna do zaakceptowania – ale jest kluczem rozwoju i zdecydowanie pozytywna. Święta.
  3. W studiowaniu pojęć i zagadnień związanych z duchowością w różnych aspektach, czy też filozofią bądź psychologią, należy mieć otwarty umysł i zaznajamiać się z różnymi spojrzeniami na te same zagadnienia, co ładnie raz tłumaczył pan Zelent, lecz nie pamiętam, w którym filmie [EDIT 13.04.2019 – LINK., mowa o saturacji wiedzą]. Ogólnie polecam kanał (treści związane z filozofią / samorozwojem itd).
  4. W parze z otwartym umysłem, musi iść sceptycyzm, krytyczne podejście, analiza, brzytwa Ockhama i metoda naukowa – dlatego m.in. warto się zapoznać przynajmniej oględnie z ustaleniami parapsychologii (psioniki), a także stosowną nomenklaturą.
  5. Jeżeli w kwestiach duchowości jesteś zielony, a twoja „ezo” wrażliwość jest na bardzo niskim poziomie (lecz nie tylko w takim wypadku), na początek polecam medytację, później ćwiczenia z energią, później projekcję astralną (OOBE) (artykuł w przyszłości).
    Swoje ćwiczenia można zacząć od najprostszych prób wyciszania umysłu, relaksacji, następnie wchodzenia w trans (inny stan świadomości). Opracowań jest mnóstwo; ja wyróżnię 2, tego samego autora:

    • Traktat o Projekcji Astralnej„, Robert Bruce – wersja darmowa i skrótowa, przekrój wiedzy z pewnych zagadnień powiązanych OOBE,
    • Dynamika Astralna„, również Robert’a Bruce’a – istny podręcznik przepełniony informacjami.
  6. Tak, jak w przypadku podanego powyżej autora, jak i jakichkolwiek innych (włącznie ze mną, naturalnie), zalecam nikomu nie wierzyć na słowo, mieć własny osąd i badać rzeczy samodzielnie. A przede wszystkim – badać duchy, czy też po prostu – być bardzo podejrzliwym i nieufnym do bytów spotykanych np. w astralu. Uprzejmym, ale nieufnym. I   N I G D Y  nie oddawać im czci, czy służyć w jakikolwiek sposób. Zrób to i jesteś niewolnikiem, upraszczając.
    Podczas podróży do, nazwijmy to po Marvel-owsku świata lustrzanego… są oczywiście jeszcze inne zasady bezpieczeństwa, odpowiedzi można znaleźć w podanych przeze mnie źródłach.

    Przy wyprawach klifotycznych, zagrożeń jest znacznie więcej, co wszech-oczywiste, ale zakładam, że przynajmniej ktoś, kto ledwo wchodzi w astral i ezo w ogóle, nie będzie tym zainteresowany na początek. Najpierw naucz się chodzić, potem ucz się biegać. To tak, jakby ktoś w ogóle by był tym zainteresowany.
  7. Nie poświęcanie uwagi swojemu rozwojowi duchowemu nie chroni Cię magicznie od wpływów (para)psychicznych innych.
  8. Wymienię tu jeszcze parę fraz, które może komuś pomogą, czy wskażą jakieś punkty początkowe:
    • Magija Współczesna„, Donald Michael Kraig
    • Ewgienij Kolesow
    • Magia Chaosu, Peter J. Carroll
    • Gershom Scholem.
  9. Twoje ego to nie Ty. Twoje pasje, charakter, upodobania, żądze, marzenia i urazy wobec innych nie są twoje. To rzeczy powiązane z twoją obecną inkarnacją i jako takie zginą wraz ze śmiercią twego biologicznego ciała, generalnie rzec biorąc. Lub inaczej: co z tego, co robisz, co DZIŚ robisz, będzie miało znaczenie za 100 lat? Co za 1000? 10000? Co z tego ma znaczenie, jeżeli nikt się o tym nie mógłby dowiedzieć: czy robisz to (lub nie robisz czegoś) ze względu na innych, czy dlatego, że wiesz, że to najlepsza decyzja na ten moment?
  10. Zwracaj uwagę na proroctwa i wizje, bądź gotowy na przyszłe scenariusze. Nie przyjmując niczego na wiarę, analizuj, co może się wydarzyć, bo, jak to ujął Crowley „Kiedy tonie twoje dziecko, to musisz skakać do wody i je ratować, a nie inwokować rusałki.„(źródło) Bądź gotowy stawić czoła zagrożeniu.

Na zakończenie – drobny apel: Szanujmy się nawzajem, i dążmy do porozumienia i budowania, zamiast wojen. W szczególności, wśród osób świadomych.

 

eqcover

Okładka The Equinox:Metoda nauki, cel religii”.

Posted on 6 kwietnia 2019, in Ezoteryka, Psychotronika / PP, Rozwój psychiczny and tagged , , , , . Bookmark the permalink. 2 Komentarze.

  1. Nie sądzę, by prawdziwy chrześcijanin powinien dokonywać ćwiczeń z projekcją astralną, medytacją, OOBE i tym podobnymi rzeczami. W swoim poście zalecasz ostrożność i badanie duchów, co jednak nie zmienia faktu, że osoba wchodząca w odmienne stany świadomości dobrowolnie wystawia się na zagrożenie ze strony szatana. Odmienne stany usypiają świadomość i wyłączają krytyczne myślenie, a także wprowadzają umysł w stan pasywności, swoistego otwarcia na duchowe moce – innymi słowy, osoba w takim stanie jest całkowicie bezbronna, a szatan może sobie z nią robić co chce. Z tego, co wiem, osoby praktykujące wchodzenie w odmienną świadomość słyszą potem głosy, tracą kontrolę nad ciałem, stają się medium dla różnego rodzaju duchów, wpadają w stany depresyjne. Nie rozumiem, po co chrześcijanin miałby szukać takiego zagrożenia – tego typu praktyki nie dają żadnego chrześcijańskiego rozwoju duchowego, jedynie go zatrzymują i wystawiają ludzi na ryzyko opętania. Nawet jeśli astralne byty, jakie można spotkać w odmiennych stanach świadomości, oferują jakąś tajemną wiedzę czy wejście na wyższy stan umysłu, nie warto wchodzić w żaden kontakt z nimi i poświęcać w tym celu swoją duszę. Nasz Pan nakazał nam trzymanie się z dala od wszystkiego, co ma choćby pozór zła – i wprowadził ten nakaz nie tylko dla swojej chwały, ale także dla naszego bezpieczeństwa.

    To samo dotyczy bawienia się energią. Wiesz z całą pewnością skąd pochodzi energia, którą się posługujesz? Kto ją daje, jakie jest jej źródło, w jakim celu została ci udostępniona? Może pochodzić od demonów i służyć ich złym celom, z czego możesz nie zdawać sobie nawet sprawy.

    Literatura ezoteryczna na liście duchowego rozwoju to również ogromna pomyłka. Zawarty w niej światopogląd jest zupełnie inny niż ten, który można znaleźć w Biblii, także korzystanie z Biblii i ezoteryki jednocześnie jest jak robienie kroku w przód i dwóch kroków w tył. Praktykowanie zaś tego, co w takiej literaturze jest zawarte, także otwiera człowieka na niebezpieczeństwo opętania. Magia i inne praktyki okultystyczne również są zakazane przez Boga, więc nie rozumiem, dlaczego stawiasz je na równi z chrześcijaństwem. Nie rozumiem też cytowania Crowleya, którego słynne słowa brzmiały: „Rób co chcesz”, co jest sprzeczne z biblijnym nakazem posłuszeństwa wobec Boga.

    Narzędzia SĄ dobre albo złe. Relatywizm w tej materii potrafi doprowadzić do ogromnych spustoszeń w duszy. Również brak rozwoju w kwestii magii i ezoteryki nie jest jednoznaczny z brakiem ochrony przed psychotronicznym i magicznym wpływem ze strony innych. Mamy przy sobie kogoś, komu wszystkie demony i wszystkie moce są posłuszne – Jezusa Chystusa, naszego Zbawiciela. Samo Jego imię potrafi zdziałać cuda.

    Nie spodziewałam się, że Twój blog pójdzie w takim kierunku. Mam nadzieję, że zawrócisz z tej ścieżki, zanim Twoich czytelników i Ciebie spotka niebezpieczeństwo.

    Polubienie

    • Hmm. Odpiszę tak:
      To prawda, w odmiennych stanach świadomości, bez ćwiczeń, przeciętny człowiek bez przygotowania, ma dosyć słabą kontrolę nad sobą – na przykład w trakcie snu, gdzie większość ludzi doznaje owych odmiennych stanów świadomości na co dzień. Teolodzy różnych religii mają z tym później problem, i potem słyszy się np. takie ‚urocze’ brednie od katolickich duchownych, że pożądliwe spojrzenie na kobietę to grzech, no ale orgie „we śnie” to już nic, no bo przecież „nad snami nie panujemy”. Odpowiedź jest prosta – kto nie panuje, ten nie panuje; większość populacji (jak i precyzyjnie – chrześcijan) nie ma prawie żadnej świadomej kontroli nad tym, co robią „podczas snu”; czy więc wszyscy są „opętani i pod wpływem Szatana”?

      Natomiast wymienione przez Ciebie dalej zagrożenia, mają znacznie więcej niż ziarno prawdy; wypunktuję jedno po drugim: „głosy” – mają różne pochodzenie, i większość z nich można uznać za generowane przez własny, nieopanowany umysł. Ludzka psychika składa się z wielu części – fakt znany psychologom, ale to skomplikowany temat.
      „Tracą kontrolę nad ciałem” – fizycznym niby tak, na czas projekcji; jest to jednak złudne, ponieważ to duplikat opuszcza ciało (mówimy o prostej projekcji astralnej), a „oryginał” zostaje w ciele. Osoba, która zostanie obudzona, podczas gdy duplikat „poszedł na OOBE”, będzie tylko bardziej zmęczona, dopóki duplikat nie powróci. Zapamiętana linia wspomnień będzie jednak tylko ta z ciała materialnego: wspomnienia te będą silniejsze, tak jak wspomnienia „z dnia” są silniejsze, niż wspomnienia snów.
      Jeżeli zaś chodzi o poczucie słabej kontroli nad ciałem, to wynika ono z niewyćwiczonego ciała astralnego (jeżeli chodzi o takowe doświadczenia z czasu trwania oobe); z drugiej strony sam fakt posiadania kształtnego „ciała” jest de facto tylko rodzajem iluzji, projekcji, podtrzymywanej przez umysł, przywykły do posiadania takiego, a nie innego ciała.
      Medium & stany depresyjne – wiążą się z brakiem jakichkolwiek działań obronno-zabezpieczających ze strony osoby dokonującej projekcji i są to rzeczywiście realne zagrożenia, ale porównałbym je do zostania pobitym w jakimś mieście – może już nie tyle w Polsce, może w jakimś mniej bezpiecznym kraju.
      To ważne stwierdzenie, ponieważ absolutnie nie jest tak, że człowiek w astralu jest bezbronny; co nie oznacza, że nie może takim być! Tylko po to dziecko się uczy, że istnieje ogień, by uważało na niego i potrafiło się z nim bezpiecznie obchodzić; analogicznie myjemy ręce i żyjemy normalnie, a nie w hermetycznym bunkrze – i to jest zdrowe podejście; i tak jak np. z myciem rąk i zarazkami, izolacja od wystawienia na zagrożenie powoduje osłabienie organizmu, analogicznie w tej dziedzinie.

      Kwestia wartości oobe dla rozwoju duchowego jest oczywista i niepodważalna; powiem tylko, że cudownym widokiem jest nagła zmiana w percepcji zatwardziałego np. ateisty, kiedy podczas oobe nie tylko „przeleci przez ściany”, ale i zobaczy w materialu miejsce, w którym wcześniej nigdy nie był, a poszedłszy tam później, po obudzeniu, zrozumie, że to co widział, nie było snem czy iluzją.

      To prawda, którą dzisiaj przyznam, że dla kogoś bez żadnych zabezpieczeń, oobe może w dłuższej perspektywie przysporzyć problemów – jednak wynika to z braku stosowania zabezpieczeń i / lub zadawania się z bytami, z którymi nie powinno się zadawać – swoje przyciąga swoje. Istota rzeczy tkwi jednak w tym, że oobe doznaje prawie każdy, każdej nocy; istotą problemu jest integracja wspomnień – powodująca po prostu zapominanie tego, co się robiło. Przyznać trzeba jedna, że zdecydowana większość ludzi podczas oobe i tak śpi (ich duplikat śpi nad nimi) lub praktycznie nie oddala się z miejsca.
      Gdybym miał się znaleźć w niebezpiecznej okolicy, pewnie nie spacerowałbym po ciemnych uliczkach, może nawet i siedziałbym „w bezpiecznym miejscu” – ale zdecydowanie wolałbym być na tyle trzeźwym, by wiedzieć, co się wokół mnie dzieje. Tak. TRZEŹWOŚĆ – ot, klucz do pamiętania oobe – oraz kontrolowania się w nim.

      Większość problemów, związanych z innymi bytami, wynika właśnie z niewłaściwego zachowania ludzi w oobe, czy też nadmiernej ufności niektórym bytom. Jednak to nie one nam pozwalają wejść w jakiś poziom bytu, bo my po prostu sami na tych poziomach istniejemy; choć przyznam, że to zdanie jest nadmiernym uproszczeniem i jest niedokładne.

      Co do energii, uśmiechnąłem się – przyznam, ponieważ (z całym szacunkiem) – pokazuje brak jakiejkolwiek wiedzy w temacie. Mógłbym pójść dalej i powiedzieć „poznania Boga (Najwyższego)” – ponieważ to właśnie od Stwórcy owa energia pochodzi. Zaś byty wampiryczne, które nazywasz „demonami”, no właśnie tej energii nie mają w pewnym sensie, i by istnieć i działać, muszą „pobierać” ją od innych. I muszą ją kraść, to nazywa się wampiryzmem, to dość długi temat. Pojawia się tutaj kwestia Lilith i wszystko, co związane z tym zagadnieniem. Wątek energii od Stwórcy, Qliphoth i inne wspomniane rozjaśnią znacząco temat. Nie będę się tu rozpisywał, bo nie ma sensu być kopistą informacji, które są powszechnie dostępne. Dodam tylko, że inna nazwa na energię to „Tchnienie Życia / Boga”, np. Ez 37:1-10; Rdz 2:7.

      Przyznam, że bardzo miło mi odpowiadać na ten komentarz, jako że nazywa bardzo trafne wątki. Co do wiedzy – więcej wiedzy przybliża do Boga, mniej – oddala – wyjątek stanowi sytuacja, w której nasze wierzenia są fałszywe. Przykładem idealnym fałszywych przekonań jest skrajnie absurdalny ruch, czyli płaskoziemcy: oni nie są zainteresowani prawie żadną literaturą za wyjątkiem ich własnej, ponieważ wszystko bije im po oczach faktami, mówiącymi: „jesteście w błędzie!” Przyznanie się do błędu jest ciężką rzeczą dla własnego ego, w szczególności takiego wybujałego… Analizowanie Biblii bez kontekstu to szaleństwo, ponieważ moglibyśmy dojść do sytuacji aż tak absurdalnych, jak literalna analiza przysłów (metafor) – zwrotów, które w przeszłości miały inne znaczenie, niż dzisiaj. A to tylko jeden z przykładów. Ogólnie temat „Ezoteryka a Biblia” to wątek o którym już się rozpisywałem – odsyłam do artykułu na górze strony.

      Ataki na Crowleya zostały zapoczątkowane przez zakałę tej ziemi, czyli duchowieństwo katolickie. To nic dziwnego – Crowley lubił po prostu „robić sobie z nich jaja”; przykładowo raz opublikował hymn na cześć „Maryi”, co spodobało się katolikom, a później ujawnił, że był to hymn na cześć… Izydy, zmienił tylko słowa, cała reszta pozostała ta sama – pokazując absurd katolickiej religii – nieudane kopiowanie symboli znacznie dawniejszych, niż ta europejska mafia.
      Tak, czy inaczej, kto zapoznał się z faktami i literaturą choćby samego Crowleya, wie, o co chodziło. Chyba nie powinienem nawet tego pisać, ale zrobię to: „Do what Thou Wilt” jest przeciwieństwem róbta co chceta. Polega na odnalezieniu swojej Prawdziwej Woli i jej realizacji; można by powiedzieć – własnego Powołania. „”Thou hast no right but to do thy will” oznacza, że czynienie czegokolwiek innego niż to, spotka się z oporem, trudnościami, cierpieniem itd. w dużym uproszczeniu.

      Absolutnie, nie ma złych i dobrych narzędzi. Ponieważ narzędzia, w rozumieniu naturalnych elementów życia człowieka, mogą być pomimo wszystko abstrakcyjne, użyjmy innego przykładu – kontrowersyjnego i namacalnego. Substancje chemiczne – w tym nielegalne, czy rośliny. Czy są dobre lub złe?
      No nie. Nie są. Wszystko zależy od ich użycia – można by więc nawet powiedzieć, że wszystkie są dobre, wystarczy ich dobrze użyć („święty wszędzie widzi dzieło Boga, grzesznik wszędzie doszukuje się grzechu”).
      Są oczywiście takie, które trudniej opanować i używać bezpiecznie (np. pierwiastki radioaktywne), nie oznacza jednak, że są złe. Są też takie których nie umiemy w danym czasie obsługiwać, lub nawet nie wiemy o ich istnieniu (przykład – zjawisko prądu elektrycznego w średniowieczu – niebezpieczeństwo piorunów, brak znanych sposobów kontroli zjawiska). Mógłbym się długo na ten temat rozwodzić, ale to nie ma chyba sensu – z resztą wydaje mi się, że już to robiłem na tej stronie. Ostatnie zdanie do tego wątku: Jeżeli istnieją rzeczy, narzędzia fundamentalnie złe – to skąd się one wzięły? Odpowiedzi, przy takich absurdalnych założeniach, są dwie: albo Stwórca ma inną moralność, niż ludzka; albo „Szatan” ma moc stwórczą; albo Bóg nie jest wszechmogący, tylko ułomny i cześć pracy mu nie wyszła (starał się jak mógł).
      Żadne z tych twierdzeń nie jest raczej zgodne z Chrześcijaństwem w Twoim rozumieniu, więc skoro zakładasz jedno, trzymając drugie, to któreś musi być błędne. Problem zaś zaczyna wybiegać w kierunku „skąd się wzięło zło?”. To poważne kwestie i nie będę na razie się o nich rozpisywał. Oczywiście powyższy wywód zakładał dosyć konkretnego Stwórcę / Źródło, Świadome swych działań – nota dla oburzonych ateistów.

      Brak wiedzy i stosownych działań w kwestii duchowości nie oznacza oczywiście braku jakichkolwiek zabezpieczeń, a perfekcyjnym przykładem są ateiści. Swoją drogą, bardziej odporni na wpływy duchowe w szczególności ludzie mniej psychotyczni, mniej neurotyczni, mniej emocjonalni, w ogóle chyba najbardziej – psychopaci, z biologicznego punktu widzenia; niestety, bycie drętwą kłodą drewna w pod kątem wrażliwości ezoterycznej nie powoduje, że nie można tobą np. pokierować (znów przykład: psychopaci). Ateiści zaś, w szczególności ci zdecydowanie odcinający się od w ogóle rozważenia istnienia oddziaływań duchowych, są znacznie trudniejsi do manipulacji czy innego oddziaływania (nie mówiąc już o silniejszych oddziaływaniach), od osób niestabilnych emocjonalnie, w szczególności – praktykujących bałwochwalczą religijność (bez głębszych przemyśleń, analiz, czy głębszej duchowości, tylko np. czczenie figur i postaci ich religii). Wtrącę tu jeszcze jedno zdanie: owe istoty upadłe pewnie były by wniebowzięte gdyby tak łatwo można było opętać człowieka, jak obawiam się, że Ci się wydaje.

      No cóż. Założeniem tego bloga było m.in. niszczenie kłamstw i iluzji oraz dążenie do Prawdy – bez kompromisów. To założenie jest i będzie dalej realizowane.

      Życzę mądrości i poznania – nam wszystkim.
      TMC

      Polubienie

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s

Ta witryna wykorzystuje usługę Akismet aby zredukować ilość spamu. Dowiedz się w jaki sposób dane w twoich komentarzach są przetwarzane.

%d blogerów lubi to: