Rzeczywistość kontra Iluzja #1: Święta zimowe
Święta Bożego Narodzenia, Saturnalia, Święto Niezwyciężonego Boga Słońca, Chanuka czy Święto Przesilenia Zimowego?
Tradycja kontra rozum.
Czym jest tradycja? Jarek Kefir cytuje tutaj bardzo dobrze obrazujący to tekst:
„Kobieta szykuje szynkę do pieczenia, posypuje przyprawami, po czym obkraja brzegi szynki formując prostokąt i wkłada do brytfanny.
Zdziwiony mąż pyta: po co tak robisz?
-Tak się robi. Moja matka tak robiła.
Mąż dzwoni do teściowej.
-Mamo, jak pieczesz szynkę?
-Normalnie, przyprawiam, odkrajam boki, formuję prostokąt, wkładam do brytfanny i piekę.
-Ale dlaczego obkrajasz boki?
-Tak się robi. Moja mama tak robiła.
Mąż dzwoni więc do babci i opowiada o tej szynce, pytając…
Babcia starowinka rzecze: wnusiu ja żem obkrajała, bo miałam tylko jedną wąską foremkę..”
Za tradycją, tradycjami, często stoją rzeczy wyjęte z życia, stworzone w celach praktycznych. Racjonalne działania w celu ułatwienia bądź ubogacenia codziennego życia, czasem nawet więcej. Tak czy inaczej – rzeczy wartościowe, przydatne. Oczywiście mowa tu o tradycjach niejako samoistnie powstających, a nie tworzonych np. przez religię czy inne władze.
Jednak pokolenie za pokoleniem mija, a oryginalny sens zostaje zatracony. Ludzka podła, żałosna tendencja do widzenia w rzeczach więcej, niż jest tam rzeczywiście 23, powoduje tworzenie przeróżnych chorych zabobonów.
Z pokolenia na pokolenie nawarstwiają się bzdury wymyślane na temat danego zwyczaju, aż dążą do ponad 90% całości.
Z drugiej strony, racjonalna aplikacja maleje, aż stanowi mniej niż 10%… 5%… 3%.. 2%… 1%… prawie 0%.
Jedna z podstawowych wad ludzkiego umysłu – gdy ludzi oczarowywuje i wprawia w chore, obrzydliwe uniesienie, że coś, co kultywują, jest tak tajemnicze i wielkie, że aż tego nie rozumieją – nie widząc, że to, co czczą, to własny debilizm. Własna głupota – regres.
To jest właśnie tradycja.
Pozostaje więc kult własnej niewiedzy, skąd się dany zwyczaj wziął, a jego praktyczne zastosowanie – jeżeli przez kogoś zostaje odnalezione – budzi oburzenie.
Tak będzie i dzisiaj, omawiając zimowe święta.
Ja naprawdę nie widzę nic złego w tym, czy tamtym – tzn. takich, czy innych obchodach – co kto lubi. Nawet świętując tradycję w wydaniu świeżym, czyli silnie zniekształconym – nie widzę w tym nic złego (tzn. szkodliwego zewnętrznie – niech sobie czczą). Co komu miłe – wszak i wyłączanie myślenia i zezwierzęcenie jest wpisane w ludzką naturę. (Swoją drogą seks, również to reprezentujący, jest przecież silnie związany ze świętami zimowymi, dzisiaj omawianymi, przynajmniej w wydaniu rzymskim.)
Jednak należy być świadomym i rozwijać się, myśleć i analizować. Świadomość.
Dlatego pomyślmy.
Święta Bożego Narodzenia (Christmas) nie mają nic wspólnego z Chrystusem, a jeżeli z bożym narodzeniem, to tylko z narodzeniem boga Sol Invictus.
Święta przesilenia zimowego wiązały się ze wspólnym przyjmowaniem substancji psychodelicznych – lokalnie m.in. w Europie centralnej, w tym w Polsce, jak i u innych Słowian, ze spożywaniem odpowiednio przyrządzonego muchomora czerwonego.
Wspólne przeżywanie doznań psychodelicznych, odkrywanie nieznanego świata i zakamarków swojego umysłu. Oczywiście stąd też są legendy o mówiących w Wigilię zwierzętach itd. Renifery, kolor biały i czerwony, choinka, bombki, itd. Dodatkowe miejsce na stole jest dla duchów, które przyjdą, nie dla fizycznego gościa.
Można ten temat studiować głębiej – zainteresowanych zachęcam do tego.
Saturnalia kończyły się 23go grudnia, obchody były w niektórych elementach podobne do zimowych świąt w najpopularniejszej współcześnie nam wersji. Ale najpierw…
Sabat. Dlaczego był tak dobry? Dzięki jednoznacznemu wyznaczeniu pewnego dnia (i ogólnie okresów czasu) na odpoczynek, człowiek mógł swobodnie spędzić czas na odpoczynku i ogólniej rozrywce, nie obwiniając się o brak produktywności. Rzecz bardzo ważna. Nazwanie go świętym przemawiało do ludzi, budząc respekt.
Tak jak współczesny weekend generalnie jest czasem, w którym przeciętny człowiek wie, że może sobie odpocząć i „poleniuchować”, zaplanowany, sztywny (więc pewny) czas wolny daje motywację do efektywniejszej pracy w pozostałym czasie – w tych konkretnych przypadkach, w czasie tygodnia. Dystrakcje, które odciągałyby człowieka w okresie przeznaczonym na pracę, ucisza oczekiwaniem czasu wolnego. Zaś kiedy on nadejdzie, nie ma wyrzutów sumienia, że marnuje swój czas.
Tak i Saturnalia działały, ale było to więcej. Ze względu na powszechne w tym okresie czasu imprezy – bardzo huczne, pijaństwo, orgie i silne „rozpasanie” seksualne powodowały wyładowanie, w relatywnie pokojowy sposób, nagromadzonych w społeczeństwie napięć i frustracji, w tym seksualnej. Logicznie rzecz biorąc (nie szukałem danych historycznych), Saturnalia powinne były obniżać ilość gwałtów w społeczeństwie, przez zmniejszenie frustracji seksualnej – skoro w czasie ich trwania, ludzie, w fali powszechnego entuzjazmu, i tak nierzadko uprawiali seks na ulicach z przypadkowo napotkanymi osobami.
Taki okres „popuszczenia hamulców” ułatwiał zachowanie porządku w społeczeństwie w pozostałym okresie roku. Kto chciał się wyżyć do pełna, miał kiedy.
Oczywiście, wielu czytelników jest już tu oburzonych wypisywaniem tych zalet Saturnaliów i widzi ich pewne oczywiste wady, ale analizą szczegółową Saturnaliów nie będę się tu zajmować.
Tak, czy inaczej, gdzie tu jest Chrystus? No nie ma. I teraz tak:
- „Christmas powinny mieć inną nazwę” to kwestia dyskusji pod kątem implementacji tego w społeczeństwie i świecie, ale w ramach teorii – obiektywna racja.
- Możesz lubić Chrystusa i stwierdzić, że obchody zimowe są ohydne. Twoja sprawa, w porządku.
- Możesz nie lubić Chrystusa – być swego rodzaju oponentem, ale lubić święta zimowe. Proszę bardzo. Osobiście myślę, że nawet wielu ateistów mogłoby się tutaj znaleźć, jeżeli jeszcze tu ich nie ma. Oczywiście nie lubić lub/i lubić można zamienić na ignorować – to bez znaczenia dla tego porównania.
- Możesz nie lubić i Chrystusa, i i tych świąt. Znów – w porządku.
- Możesz w końcu i lubić Chrystusa, i święta zimowe – wiedząc jednocześnie, że obie rzeczy nie mają ze sobą absolutnie nic wspólnego. Droga wolna.
- Możesz nawet decydować się obchodzić bardziej współczesną wersję świąt, silnie skażoną dewastującą naroślą tradycyjnych wymysłów wielu wieków. Czyli np. święta w wersji katolickiej (protestanckie się zaliczają do katolickich de facto). Raczej trochę to mówić będzie o twoim poziomie wiedzy lub inteligencji, a w szczególności o umiejętności myślenia obiektywnego (czy jej braku) i paru innych niuansach psychicznych, ale niech każdy robi, co uważa za słuszne. „Każdy ma prawo być idiotą”, wyrażając się ostrzej, choć szczerze bez intencji obrażania kogokolwiek, naprawdę.
Podstawą jest wiedza i Świadomość.
Świętowanie z sensem, czyli na wzór oryginałów, no cóż… Psychodeliki zakazane, a o barwniejszych smaczkach Saturnaliów nie ma w ogóle co wspominać. Tak, czy inaczej – zawsze szanujmy decyzje świadome.
Bo decyzjami i preferencjami ślepych (profan) należy gardzić, jak i je lekceważyć.
Oburzonych minimalnie schłodzę stwierdzeniem: … bo ich decyzje i preferencje nie mają solidnych podstaw, i byłyby zupełnie inne, gdyby naprawdę znali to, co wydaje im się, że znają.
Przede wszystkim jednak, święta grudniowe są Świętami Przesilenia Zimowego – zjawiska astronomicznego, i nie trzeba nawet znać astrologii, by czcić, świętować takie wydarzenie – w szczególności odnosi się do ateistów i agnostyków. Bo sens świąt samych w sobie jest (już?) chyba oczywisty? Jednocześnie pamiętajmy, że święta te nie mają niemal nic wspólnego z rozwojem duchowym. Są one czysto z tego świata, również dosyć literalnie – ponieważ są świętami z tej planety.
No, chyba, że ktoś (oczywiście zgodnie z prawem lokalnego państwa, czyli tam, gdzie to legalne) przyjmuje substancje psychodeliczne – wtedy rzeczywiście, takie święta mogą już być dobre (oczywiście w rozumieniu rozwoju duchowego).
Wszystkim myślącym więc – wiedzącym, uczącym się i poszukującym – życzę szczęśliwych świąt, bądź miłego grudnia – jednak przede wszystkim, czasu spędzonego
Ś W I A D O M I E .
Albowiem lepiej spędzić czas Świadomie i w osamotnieniu, niż przystawać na partycypowanie w pełnym obłudy, kolektywnym szaleństwie głupoty. Gdyż Prawdziwe
Braterstwo to Braterstwo
Wojny i Prawdy – Wiedzy i Akcji.
TMC, 20.12.2018r.
Posted on 24 grudnia 2018, in Chrześcijaństwo, Ezoteryka, Fałszywe systemy i zwiedzenie, katolicyzm, Rozwój psychiczny, Świat and tagged boże narodzenie, Ezoteryka, katolicyzm, pogaństwo, psychodelia, święta. Bookmark the permalink. Dodaj komentarz.
Dodaj komentarz
Comments 0