(Czy) Chrześcijańska muzyka istnieje?
Bardzo wiele zespołów deklaruje się jako chrześcijańskich. Muzyka jest POTĘŻNYM narzędziem programowania, wywierania wpływu, transmisji energii i informacji, emocji. Czy istnieje chrześcijańska muzyka?
Branding „chrześcijański”
Muzyka nazywająca się chrześcijańską wypełnia niszę rynkową, jest produktem jak każdy inny. Jaka jest, wystarczy pomyśleć – katolickie zespoły, letni konwertyci śpiewający o miłości jako sednie wiary (fałszywe światło!), tolerancyjni opiewający ciężkie grzechy i skrajną demoralizację jako rzekome chrześcijaństwo, czy zwykli szeregowi (lub nie) sataniści, robiący sobie jaja mini-projektem pseudo chrześcijańskiej muzyki… Rzygać się chce. Aż kusi to skomentować wulgarnym memem, z jednak szczerą emocją:
Tak. Syfu pseudo chrześcijańskiej muzyki jest mnóstwo. Ale to dopiero początek.
Inny duch, inna moc, inny pan
Mnóstwo tekstem „w miarę” chrześcijańskiej muzyki, JEST PRZEPEŁNIONA CZARAMI BIAŁEJ MAGII. To czytelnikowi powinna się zapalić czerwona lampka – kto używa magii, nazywając to chrześcijaństwem, NIE JEST sługą Boga, lecz… Białej Loży. Czyli czego? Otóż lucyfera, świadomie, lub nie. A to dotyczy zdecydowanej większości kościołów, W SZCZEGÓLNOŚCI tych, które krzyczą o „bożej” mocy. Muzykę pseudo-dobra, białej magii i fałszywego, innego Jezusa – można z czystym sumieniem wywalić do kosza, lub ułożyć koło tej pełnej mrocznej energii i czarnej magii – RÓŻNICY NIE MA.
Dzwony piekieł i bębny Szatana
Radykalne Chrześcijaństwo Biblijne, jak np. z traktatów Ewangelizacyjnych Chick Publications, potępia w ogóle np. muzykę rockową, czy elektroniczną, wskazując na rytualne źródło tej muzyki, służące do wchodzenia w trans i przywoływania demonów. Jak to z podejściem fundamentalistycznym i radykalnym bywa, nie zaprzeczę temu, ale i nie wspieram. Rozumiem jednak ten purytanizm. Jest on z pewnością bezpieczniejszy niż słuchanie muzyki realnie ofiarowanej upadłym; takowa tworzy bramę, którą zło może wnikać do twojego życia. W tym klątwy i nieszczęścia.
Podejście takie jednak przypomina też pobożne podejście Islamu, który w radykalnym wydaniu też odrzuca stosowanie instrumentów w muzyce, jednocześnie poświęcając ją wyłącznie tematyce Boga.
Co mam więc słuchać??
Nie wiem, faktem jest, że wielu pomniejszych (POMNIEJSZYCH!) wykonawców np. na youtube nie stosuje rutynowego zaklinania i przeklinania swoich utworów. To naprowadza nas na bardzo ciekawy ślad…
ISTNIEJE muzyka chrześcijańska
Nie jestem wielkim poszukiwaczem takowej muzyki, ale jest jeden album, jednego zespołu w Polsce, w którym wyczuwalny Duch Ewangelii wkurzył już nie jednego satanistę, o czym mówię z doświadczenia. To pierwszy album Kultu – „Kaseta.” Utwory tam mowią m.in. o religii wielkiego babilonu w każdym domu (katolicyzm), Wielkim Babilonie i Hiobie. Nie jestem niczyim sumieniem, ale późniejsze albumy już nie zawierały ani takiej tematyki, ani takiego ducha, jednak w tym pierwszym Duch Prawdy jest jednoznacznie wyczuwalny i przeze mnie jednoznacznie polecany. Zachęcam do wysłuchania tych utworów i przestudiowania tekstów, bo są wartościowe. W życiu bym się nie spodziewał takich treści w takim miejscu. A jednak!. Powaga tego „odkrycia” jest dość duża. Polecam ten album.
Oprócz tego znam pewne utwory, pojedyncze, mające w sobie Ducha Ewangelii.
Najważniejsze jednak jest unikać muzyki poświęconej demonom lub lucyferowi… czyli w tym, także większości muzyki „chrześcijańskiej” z nazwy.




Dodaj komentarz
Comments 0